.

Niekończąca się opowieść Lyrics

Znam te suszę, znów się duszę
Dzisiaj już się na to nie skuszę
Nie otworzę drzwi, bo nie muszę
Z mym zmęczeniem w pościel ruszę
Lipa! ponownie flacho-ekipa
E, wybacz, e, Michał
Wchodź, siadaj, opowiadaj, co słychać
Michał siada, gada, a okazja czyha
No więc poszły w ruch zasoby drobniaków
Tych dwóch muzykalnych chłopaków
I znów słuch z czasem o nich zaginął
Jak w gardle z tych lepszych win wino
Kino - ujrzeli dno pojemnika
A akurat u drzwi falcho-ekipa
A ja znam te suszę, znów się duszę
Jutro się już na to nie skuszę

Co się tyczy mnie, mam milion przyczyn
By Puq byczył się zajęty niczym
Pogięty na wyrze kwiczy
Odcięty po wczoraj, sto lat!
Wśród nocnej ciszy
Z trudem, cudem dogaduję się z ludem
Nie nóg uuu, czuję wódę
Zmajstruję grudę, pójdę w świat
Niech szlak trafi nudę, to chiński zwiad
Wśród po-po-popierdolonych dat
Czuję trud po-po-po-popierdolonych lat
Ja i brat i jej gorzki smak, biba
Kiwam głową w takt, tak bywa
Oh f***, ej Miuosh znów coś nabywa
Team przy drinie, czas płynie, film się urywa
Pass, ja spasuję chyba, zaraz spływam
Mówisz nie, potem wracasz do źródła
Dziwisz się? wegetacja jest trudna
Od popołudnia stacja po stacji
Kolejka w trakcji ruch nam utrudnia
W działaniu cholernie zgubna
Przy korzystaniu stylem z południa
Co i po ile i w sumie raz tyle
I kto poleci i lecą promile
Ledwo jak wstanę mam ochotę na nie
Cisnę przez świat swój po me najebanie
Po banię od sklepów, przez bary, do klubu
To nie fajnie mieć alko-manię - nie próbuj!
Po łeb uwalony w niemałych długach
Tak to jest jak mówisz, że twój k**pel to WÓDA
Ubaw, śmiechy w stylu z południa
Pierdolę studia, nie wracam do studia

Nie mogę ewidentnie już tego słuchać
Jak równowagą jest znów iść się nastukać
Nie mogę ewidentnie już tego słuchać
Jak równowagą jest znów iść się nastukać

Nie mogę ewidentnie już tego słuchać
Jak równowagą jest znów iść się nastukać
Nie mogę ewidentnie już tego słuchać
Jak równowagą jest znów iść się nastukać
Report lyrics
Miraż (2006)