.

Pętla Lyrics

[I. - 303:]
Zaszedłem tak daleko, że już nie mogę zawrócić,
Gdybym nie ruszył w tą podróż z nienawiści mógłbym się udusić,
Trzymając w duszy masę toksycznej frustracji,
Bez żadnej rewelacji spodziewaj się dominacji,
Złości, znajdę i połamię kości, upodlę,
By dostarczyć sobie kupę radości,
I w sumie satysfakcji, jest w tym sporo racji,
Że będą o mnie mówić w pierwszej lepszej radiostacji,

Nie zamierzam tu wracać, bo i tak nie mam do czego,
Znajdę, będę karał każdego winnego,
Upadku mojego, tobie nic do tego,
Nie jestem taki pusty, żeby nadszarpnięte ego,

Było siłą sprawczą jedynym powodem agresji,
Znajdę jeszcze tysiąc, przyczyn represji,
Które nałożę na wybranych, wyselekcjonowanych,
Elita ofiar w ryj butem kopanych,

W dupę wydymanych samouwielbieniem,
Będę twoją fobią, będę twoim cieniem,
Chorą obsesją, zobaczysz jak smakuje cień,
Kiedy maszkara ci w głowę pompuje zły sen,

A raczej koszmar, z którego nie możesz się obudzić,
Myślisz, że mi wstyd, że nienawidzę ludzi?
Że swoją gadką wpłyniesz na poglądów złagodzenie?
Za długo mi w głowie zdychało sumienie,

Jestem tylko cieniem własnego ja sprzed lat,
Przebyłem drogi szmat, by powiedzieć ci "szach-mat",
Eksterminacja szmat, przywracanie porządku,
Myślałem: "będzie inaczej", na samym początku,
Nie potrafisz stracić wątku, chociaż tak mocno chcesz,
I zżera cię pragnienie, no to wiesz jak to jest,
Możesz sobie powiedzieć, że ciebie już nie ma,
Pamiętasz kurwo, ubi lex, ibi poena kurwo.

[II. - 303:]
Sram na twoje nowoczesne brednie o tolerancji,
Odpuszczaniu win, relatywizmie moralnym,
A utop się tym gównem pajacu ze sznura,
Głupota tryumfuje, a mądrość dała nura,

Wiesz po czym poznać kurwę i śmiecia zwykłego?
Takiemu wszystko dasz, co masz w sobie cennego,
A potem taki ktoś cię zleje, wyśmieje, do tego,
Krzyknie w pysk „spierdalaj", jeszcze nie wiesz dlaczego?

Postanowiłem odebrać co mi się należy,
Zaraz się szerzy, jeszcze nikt mi nie wierzy,
Na początku zaczną znikać ludzie z twego otoczenia,
A na końcu jebnę w ciebie bez żadnego ostrzeżenia,
Tak, jestem c***, ale to nie ma znaczenia,
Kontaktuję się z diabłem celem misji wypełnienia,
Bo sprzedałem mu duszę, dziw, że wziął taki syf,
Może ja po prostu jestem najgorszy ze złych,

Zepsuta kurwa, wiecznie z mięchem w dłoni,
Próbująca "par force" swoją przeszłość dogonić,
Nie sposób się schronić, przed plugastwem obronić,
Czy ja robię z igły widły i aferę robię o nic?

Z południa na północ, z zachodu na wschód,
Diabeł szczerzy kły, a łzy wylewa bóg,
Bo zobaczył to, co stworzył i do czego doprowadził,
Jak wiele gówna na jednej planecie zgromadził,

Jestem jego żołnierzem oraz podwójnym agentem,
Bo odkąd pamiętam to z szatanem mam wkrętę,
Czyny nie święte i wróg empatii,
Jak w matni wpadłem, w mentalny "Matrix",

Bliżej mi do końca, nie opłaca się zawracać,
Swoją moc spłacam w ratach, twoja śmierć to strata,
Pytam: dla kogo? Ja im wszystkim powiem,
Jak bardzo nasrane masz swojej głupiej głowie.
Report lyrics
Jestem diabłem (2008)