.

Czabak Lyrics

Raz Czabak z rana w wieziennej celi
Sen dziwny wiezniom opowiadala:
Sen dziwny mialem, oj, przyjaciele.
Serce przeczuwa, ze bedzie biada.
Dzis mi sie snila wysoka góra,
Na nia wciagalem armaty dwie.
Na zle mi wrózy ta noc ponura.
Pewnie me zycie zakonczy sie.

Juz do raportu straznik mnie wzywa.
Straz mnie otacza ze wszystkich stron.
Czas ci, Czabaku, isc na stracenie.
Juz bezlitosnie zbliza sie zgon.
Na szubienicy stopniach on staje,
A glosno bije wiezienny dzwon.
Rodzine swoja z dala on poznaje
I tak sie do niej odzywa on.

O matko droga, ide ze swiata,
Jak marna fala, jak rosy dzien.
Na szubienicy gine z rak kata.
Bodajbym nie znal urodzin dzien.
A ty, dziewczyno, co stoisz, mdlejesz,
za chwile ujrzysz mój zimny trup.
Po mojej smierci ty sie rozesmiejesz,
Bo znów innego ujrzysz u stóp.

Ach wy, kobiety, przez was giniemy
I przez was tylko cierpimy wciaz.
Kobieta daje szczescia na chwile,
A potem gryzie, jak lesny waz.
Report lyrics