.

Dwuznacznie Lyrics

[x2]
Dwulicowość, dwoistość, dwuznaczność
Możesz iść na szczyt albo pójść na dno
Jak planeta mamy po dwa bieguny
Mieszanka spokoju, strachu, pychy i dumy
Nie mam problemu z tożsamością mierzi mnie nie złożoność
Bo to jak chwycić się brzytwy czy dobrowolnie utonąć
A ponoć co cię nie zabije to cię wzmocni
Bóg dał dwukrotny sygnał, że mam zostać pisać zwrotki
Moja róża wiatrów ma też tylko dwie strony
Północ południe, między nimi równo po dwanaście godzin
Poznaj ciasne doby, krótkie dni w asyście krótkich nocy
Chodzę spać po drugiej trzeciej nie dam rady dopić
Oczy, para wbita w niezbyt trzeźwą rzeczywistość
Możesz pieprzyć raz, ale wiesz spieprzyć wszystko
Bliskość pozwól, że potrzymam ja na dystans
I tak po skrzydłach zostanie nam ta pierdolona blizna
Może są w Stanach, chyba nie zna ich Polska
Albo to mój anioł stróż za mną nie nadąża
Ty popatrz przewróć się na drugi bok ja zostanę tu sam
Bo nic nie jest proste jak dwa plus dwa
[x2]
Dwulicowość, dwoistość, dwuznaczność
Możesz iść na szczyt albo pójść na dno
Jak planeta mamy po dwa bieguny
Mieszanka spokoju, strachu, pychy i dumy

Nieraz nie wiem o co gram
i tak podwajam tego stawkę
Tym łatwiej o to kiedy ego chce być alter
Walczę, ale kontrolę
jest ciężko przejąć
Ja pierdolę, znów zamiast rozsądku testosteron
Zero dwa dwa, kręć numer znajdziesz mnie wśród ludzi
Tytuł? w kolejce po nie zawsze bywam drugi
Jak Kazik łatwo się zgubić w mieście, a ja staram się
I nie wiem spalam się czy tylko wypalam jak kiep?
Znów scala nas dzień później rozkłada zmrok
Gwiazdy? sram na ekran i to bez parcia na szkło
Paradoksy jak paraliż w maratonie uczuć
Paranoje gdy chcesz uciec, ale nogi masz bez ruchu
Młoda para dwójka dzieci, a czy to dla mnie?
Przeszłość i przyszłość tutaj mam swoją bigamię
Kocham obydwie, wiem przez pierwszą druga zniknie
Nieważne drugą i tak kocham tylko platonicznie
Jak mój człowiek Esdwa mówię tylko spokojnie
Dwanaście cali, kładę igła razem z tym woskiem
Kręci się na świat z nimi, a wokół osi własnej
Symetria, Yin-yang, zresztą jakkolwiek to nazwiesz
Mam dwie strony awers rewers, jak z monetą
Dwie puste dłonie, które ciągle wróżą śmierć poetom
Taka strona bez singla, wrzuć mnie w odtwarzacz
Choć to nie Szymborska to nic dwa razy się nie zdarza
Report lyrics