.

Chemafi Lyrics

Ty uwielbiam kiedy się tak pięknie śmiejesz
Ja zgłębiam to jak Mendelejew
To pierwiastek szczęścia w świecie zasad kwaśnych i mętnych
Ludzie mają pecha w związkach to kwestia
Niepotrzebnych reakcji, dyskusja wypluta z tlenem
Co jest tu srebrem, co złotem, mowa czy milczenie, problem
To złe wzory, ty bez nich sama wiesz, że nie wystarczy
Dotrzeć do jądra, żeby zbadać wnętrze
Dostaje mi się od humanisty, cedzisz, że masz ścisły umysł
Ale i tak dobrze wiem, że nie dbasz o cyfry i sumy
W sumie różnice nieistotne, ty zawstydzona
Obok nienagannej figury gra tak rzadki iloraz
Czy myślę o nas, gdzie jest granica tej funkcji
Bo liczę na coś więcej niż tylko wspólne rachunki
Wspólny kąt, chociaż logika prostą linię kreśli
Chcę wpisać te szaleństwo w okrąg perspektyw

Czasem masz opory, też wolę unikać napięć
Natężenie stresu
, kiedy codzienność za gardło łapie
W szarą masę wtopieni nie traćmy energii
Diler Bóg dał 10G, żebyśmy stąpali po ziemi
Chcę żeby była, ta piękna stała przede mną
Chociaż to ponoć właśnie kobieta jest tu jedną zmienną
Bez reguł, bez kalkulacji, definicji
Jesteś kimś bliskim, nie tylko w sensie fizycznym
Report lyrics