.

Tren dziecioroba Lyrics

Na suchą gałąź zarzucam sznur
wyszedłszy na życia rozdroże
szarpnęła me trzewia jak wraży szczur
wiadomość, że się rozmnożę
żegnaj wolności czasie beztroski
nie było nam razem źle
bo przyjdzie na kształt kwoki kuronioski
powagą otoczyć potomstwo swe
Serce rozkrwawia ta myśl żałosna
że życia umarł władca i pan
progenitura - owoc rzemiosła
i chuci obrzydłej sprawiła ten stan
teraz już tylko pot krew i łzy
wyrwanie włosów, koszuli trzask
życie na raty kredytu od chaty
i szantażysty małego wrzask
I pełzać będą po komnat wnętrzach
pałacu mdłości larwy zaplute
pasożytnicze naleciałości
obsiądą biedny łeb twój zakuty

I będzie pękał niczym stodoła
przeładowana od spodu wzwyż
i pęknie niczym bańka z trociny
a potem drugie i trzecie tyż
A było lepiej pilnować wacka
by hasać nie mógł jak pasikonik
w pijanym widzie rzygnął znienacka
po coś go głupcze wypuszczał z dłoni?!
I pomnij worze s****ą pęknięty
chwile koszmarem przyprawione
kiedy poznałeś piękną dziewicę
i przekształciłeś ją w tłustą żonę
od tamtej chwili rosła ci będzie
w odpowiedzialną zmieni matronę
a na twą głowę rachunki złoży
i dziecioroba ciężką koronę
Report lyrics