.

I/O Lyrics

W sumie pierdolę, tak, kooperowanie z ludźmi,
Przewidywalnym łajnem - są do wyrzygania nudni,
Codziennie sprzedają ciągle te same projekcje,
Mam wspomnień kolekcję, wiesz, swoją prywatną lekcję,
Wyłączę auto-detekcję, bo wrogów mam od groma,
Chcesz się kurwa przekonać? Zdobądź dar kameleona,
I wejdź w me otoczenie nic w nim kurwa nie zmeiniając,
Zobaczysz jak przewidywalny jest cykl wieczór-rano,

Noc, to samo na chuj wmówić się starano,
Że z każdą godziną coć dla nas na górze przewidziano,
Ja pierdolę taką karmę, wolę pozostać z boku,
Zejść wam z oczu, strumieniem moczu olać proroków,

Bo mam wyjebane na zasady tego świata,
Na bandyckie układy i kazania prałata,
Tak jak zwykła szmata, w konwulsjach pełzam po podłodze,
Z obrzydzeniem rzygam w ryj biblijnej przestrodze,

Nasram ci na pysk sztucznie kreowany boże,
Chuj a nie ojciec, bo ojciec zwykle pomoże,
Chociaż z drugiej strony, wiesz, na świecie jest w chuj patologii,
Tacy jesteście modni dopóki łóżkiem nie jest chodnik,

A kołdrą tektura, bzdura? Ciesz się z tego co masz,
Sam jak palec w swoim świecie, bo i tak chuja mi dasz,
I ja mnie moje, czasem się tego boję,
Czy to ze mną coś nie halo, chore mózgowe zwoje,

Gnoje idźcie w chuj stunningowac swoje ego,
I chuj wam na grób, i chuj wam do tego,
Co się legnie mi we łbie, a legną się tragedie,
To już nie są brednie i zwykłe czcze pogróżki,
Zimna lufa pistoletu zamisat cieplutkiej poduszki,
Jebane killing-spree, bo ludzie kurwa są bezduszni,
W stanie ostateczności są dla ciebie zwykłym zerem,
Dla mnie bohaterami co odkurwili cię w cholerę.

Myślisz o sobie - jesteś słaby i nie dasz im rady,
Światem rządzą układy, a pysk od razu z lęku blady,
Na duszy ciosów ślady, bolą mnie jak dziurawy ząb,
Społeczeństwo to zaraza, zwykły jebany trąd,

Uciekasz, gdy zaczną gonić, a gdzie twoje lex talionis?
Wybić co do jednego z nieoznakowanej broni,
Niech wiją się jak ty - nie z płaczu, tylko z bólu,
Pamiętaj strzelaj w ryje tych pierdolonych chujów,

I jebać to, że w głowie mam niepoukładane,
Może podasz mi przepis na to jak nie być baranem,
Zaprzągniętym do pracy dla dobra systemu,
Enigmatyczego tworu służącego nie wiem czemu,
I komu, wyciągniemy ścierwa z ich własnych domów,
Egzekucje na ulicach chorego babilonu,
Muszę wykurwić komuś, bo mnie wściekłość rozpierdala,
Biegnij Forest, biegnij, teraz musisz się postarać,

Strzał w ryj z zazdrości, a ty nie czułeś złości?
Sam sobie odpowiedz, ludzie są w sumie prości,
Rozbierz się do naga z tego odzienia etyki,
I pokaż im, że mylili się mówiac: "jesteś nikim",

Na stronach Wiki o kolejnym masowym mordzie,
2010 samobójstwo, masa trupów na koncie,
Wiem, że tak skończę, odejdę z honorem,
Tylko spróbuj się dosrać, że coś we mnie jest chore,

Nie jestem potworem, jestem ofiarą społeczeństwa,
Trzeciej planety od słońca, skurwiałego przekleństwa,
Naciskaj na spust, odrzuć normy, no już,
Niech ten cały jebany glob pokryje zemsty kurz,

Nie rozumiesz, to oni sprawili że teraz tu stoisz,
To oni sprawili, że dorwałeś się do broni,
Nie pamiętasz na prawdę jak ten skurwiel cię gnoił?
Ty jesteś górą, pamiętaj - to kurwa oni!

Brakuje we mnie męstwa, ja, jedna wielka pizda,
Tak samo ja i ty skończymy gnijąc w glizdach.
Report lyrics
0048666 (2009)
Intro I/O 880 +48-666 5 CAC (.) 1320 Zapach tras przelotowych ART 197 ART 280 ART 207 KK §1 Proces zastępowania ludzkich twarzy fizjonomią świni Przedostatni Idźcie w pokoju Chrystusa