Płaty skóry od ciała swego odrywam. Rzucam.
Żółć. Idzie zima.
Ostatnie krople deszczu milczeniem żyła oplata.
Czerwień. Idzie zima.
Kości me złamane ciskam. I wiatrem tańczą.
Biel. Idzie zima.
Bladość twarzy mojej w biel się zmienia.
Czerń. Idzie zima.
Przed ciszą wieczną spokoju chwila.
Idzie martwa polska zima!
Żółć. Idzie zima.
Ostatnie krople deszczu milczeniem żyła oplata.
Czerwień. Idzie zima.
Kości me złamane ciskam. I wiatrem tańczą.
Biel. Idzie zima.
Bladość twarzy mojej w biel się zmienia.
Czerń. Idzie zima.
Przed ciszą wieczną spokoju chwila.
Idzie martwa polska zima!