.

Oda do przyrodzenia Lyrics

Czy to róża czy konwalia?
Nie! To moje genitalia.
Włosów pęd się w koło wije,
Cały zgodnym rytmem żyje.
Czy to głaz jest narzutowy?
Nie! To worek jest mosznowy.
Obok niego zaś wysoki
I ostojny zdobny w loki.

Niczym dąb, żołądź brzemienny, a-ha
Stoi on i wzrok kamienny, a-ha
W bezkres nieba, w bezkres nieba,
W bezkres nieba skierowuje.

Wiatr rozwiewa złote kłosy
I kroplami świeżej rosy
U podnóża moczopara
U podnóża moczopara
O tak

Usłysz, o usłysz o moczu co spływa
W dół jak wodospad prawdziwy
Szumi i bryzga i grzmi i blugocze
I wzbiera tysiącem strumieni

Dokąd tak pędzisz, gdzie się tak spieszysz?
Kędy nurt wartki twój zmierza?
Płyniesz w nieznany los swój ukryty
Za widnokręgu składem
Noc cichutko już odchodzi
I poranek znów się rodzi
Wśród deszczowej tęczy
I choć koszmar wspomnień dręczy

Moją duszę utęsknioną, a-ha
Bujne gładzę dłonią łono, a-ha

Odlatując, odlatując,
Odlatując w półmrok mglisty

Odlatując, odlatując,
Odlatując w półmrok mglisty
Report lyrics
Konfabulacje? (2005)
Oda do przyrodzenia Odpad atomowy Zaloty Staszka Gąsienicy Róbrege Fortepian Schizofrenio dodaj mi skrzydła Granat Ostatni odlot babuni Rysunek Babcia Pieśń solidarności partyzantów Ojciec, wódka na stół Pieśń o rzodkiewkach Kryśka, My Love W kawalerce Pieśń miłosna - do Zofii Rakowiec Wiosna nierządnica Psychodeliczne menu Kotlet song Wódka rzeczywiście Kolej rzeczy Spotwarzona selerem Tango z łechtaczką w zębach To zima Pierogi Going to Zion