.

Przerwa Na Reklamy (feat. O.S.T.R.) Lyrics

Miałem takiego ziomka co w Londynie sprzątał,
Pokój w Pokój, tydzień w tydzień, kurz płynie po nozdrzach,
w uszach La c**a Nostra plus odkurzacz w ręce,
na przeciw wkurwieniu bit poruszał to miejsce,
to co ma na prędce przejrzane doszczętnie,
złoto, zegarki, portfele, perfumy w łazience,
to co tylko chcesz bez żadnej ściemy muki,
Jak nie potrafisz gadać to za pół ceny kupisz,
Jak potrafisz to luzik zejdzie poniżej stówy,
Mówię ci chłopaka na pewno byś polubił,
Kochał dupy i kluby, browar, wódkę i flirt,
Jak nie było dup to stawiał kurwę za free,
Jakieś Ruskiej lub z Chin, Nie ważne co było,
jak to sam nazywał, na nie na poważnie miłość,
Poważnie, za ilość towaru nie ręczę,
W Polsce miał kobietę a w Anglii agencję,
Na nieszczęście, to przykład ironii,
Dzień dobry od dziewczyny w samym środku orgii,

Była skazana na sukces jak cukrzyk na igłę,
i zdeterminowana w swych planach bo chciała błyszczeć,
rzucać to namiętne spojrzenie z billboardu,
i świecić swą urodą na witrynach kiosków,
jeśli szczytny jest cel świętym staje się ich środek,
obrała tą drogę po trupach na szczyt,
nie patrz na innych bo ci nikt nie pomoże,
znała tą zasadę dobrze, bo znała smak krwi,
chce żyć życiem gwiazdy i śnić o tych sławnych,
lśni tak jak kartki w magazynie z księgarni,
nie raz wydaje jej się że jej się udało,
ale coraz rzadziej rozróżnia pomiędzy snem i jawą,
między życiem a reklamą, estradą i realem,
między 'Fashion TV' a pieprzonym 'Reality Channel',
ze wzrokiem na ekranie i kokainą w zatokach,
dziś jest jej wielki dzień,
dziś jej pierwszy pokaz
Znam pewnego ziomka co ma bogatego ojca,
to co sobie wymarzysz to on już w życiu dostał,
Ma własnego parobka, kucharkę, nianie, praczkę,
ogrodnika, doradce, prawnika, sprzątaczkę,
Masz wyobraźnie? Trza być wygrzanym tutaj,
by dwa razy nie chodzić na przykład w tych samych butach,
My nie mamy na bucha, co dopiero na Nike,
Teraz sobie wyobraź ile on wyrzucił party,
Willa na Caprii, dupy z Nigerii, Słowacji,
całe lato w Hiszpanii i pół zimy we Francji,
Ja wole Tatry, cóż może to folklor,
I mam się martwić, że nie stać mnie tutaj na spadochron?
Na kurs i helikopter? Trenera od skoków?
Nie stać mnie nawet na podziwianie tych widoków,
Luz spokój, on mówił, że to zrobi. Miał przecież wszystko.
Spadochron się nie otworzył.
Tekst dodany przez:
Użytkownik: kukli
Punktów: 1
Data dodania: 2008-07-30 06:13:55
więcej o użytkowniku
Report lyrics
12 Nędznych Ludzi (2008)
6,600,000,001 Szahid Raj Zlodowacenie Ja i Ja Obserwator 4 Wersy Pasja Przerwa Na Reklamy (feat. O.S.T.R.) Zamknij Mordę Kłamstwo 12 Nędznych Ludzi Gdyby Jutra Miało Nie Być 6,599,999