.

Ściany dalej wrzeszczą Lyrics

Krzyk nie zatrzyma fali pochłaniania terenu
Będziecie skandowali "Ha" nie wiedzieć czemu
Wokół wszystko się wali oddają hołd najwyższemu
(???)
Pro społeczne nastawienie średniej klasy niższej
Mam garnitur z '95, jeszcze się wcisnę
Nieświadomy zabłyśnie nazwie dumą socjalizmu
(???)a nie sztuką krytycyzmu
Dyfuzja argumentów dla symfonii przekrętów
Dzieci już nie płaczą nie uświadczysz ich jęków
Sumy tony lęków rodzin jebanych w dupę
59% - tak podaje komputer
Miasto potrafi kusić i stawiać barykady
Szczęśliwi są ci głusi, inni nie dają rady
Wystaw i marek wrzeszczące parady
Stary i Prady, pobicia, napady
A głupek jeden z drugim szuka w ludziach patologi
Przecież wyrzucony z pracy człowiek kurwa brudzi chodnik
Jak jest mało czasu to zamiata sie pod dywan
Bezimienny grób w chuj tragedii ukrywa
Logika krzywa? Raczej resztki empatii
Nie nazwę siebie świętym, ale chujem ostatnim
Też nie bo wiem, a kto wie może to potwór?
Zamkniętych w biurach idiotów ktoś pozbawił oczu
Kolejna śmierć dla ciebie frustrat wziął i z mostu skoczył
Wedłu mnie, zacisnął się na szyi sznur kłopotów
Patrząc na statystyki odkurwił bym łotrów
By pozbawić sie jebanych kmiotów - a jak! (?)
Dla mieszkańców wielkich miast gdzie latarnie się świecą
Wstępnie święty Mikołaj bardzo oddany dzieciom
Wypowiedz życzenie gdy gwiazdy z nieba lecą
Potracili prace? Kop w dupę tym śmieciom
Ref.[x2]
Pierdolę taki świat naprawdę nie polecam,
Chuj na to kładę Jestem nihilistą nie zaprzeczam
Sraj na taki świat czy stary czy dzieciak
Nie musisz być lojalny nikt niczego nie obiecał.

Wykreowani ślepcy kultu uniformizacji
Parkingi palą wozy brak powodów, brak akcji
Brak myśli, brak gniewu, empatii i frustracji
Jebane arcydzieło sztuki zombifikacji
A pracują w korporacji ludzie brani z łapanki
Pasożyt wchłania większość miasta i ludzkiej tkanki
Najlepiej ich oszukać mówić im że zrozumiałeś(?)
Lecz nie od tych co każdy z nich na innych ciągle warczy
Jebany menago w ustach pogardę tłamsi
Normalnie bym wygarnął, ale też mam żołądek
Jestem maksymalnie zły bo kurwa muszę płynąć z prądem
Sprzedaje śmieciom czas, więc trudnię się nierządem
Czyli jestem zwykła dziwką ciągnie za każdą chwile
Jak nie będzie za co chlać zacznę pić twoją ślinę
Zrozumiem przyczynę, albo strzelę sobie w głowę
Wizje ponoć się kurczą, więc wiesz na życie nowe są szanse
By dzień od dnia różnił się niuansem
Żeby było inaczej człowieku nie oddaj się kalce
Poddaje się, nie walczę, a czas spieprza mi przez palce
Nagnita nadzieja, a stan konta jeszcze bardziej
Brutalność siedzi w głowie tak jak urojona ciąża
Tak pasja, jak cegła co martwego w wodę wciąga
To prawda stary, brutalna jak Mortal Kombat
Jestem jednym z tych krzykaczy, choć na to nie wygląda
Niuans się odbija - wraca zdublowany
Nie chciane mieszkanie, przedmieście(?)
Chciałbym trochę ciszy - wiesz, s***er do lasu
Ale muszę się sprzedawać by żyć i nie mam czasu
Marnuje sekundy, wiesz przegrane rudny
Z dnia na dzień wciąż mniej pewny i bardziej bezrozumny
Ten znowu wszystko wciągnie i bądź tu kurwa dumny
Z siebie, a chuj - niech rozjebie cie ten gnój
Ref.[x2]
Pierdolę taki świat naprawdę nie polecam,
Chuj na to kładę Jestem nihilistą nie zaprzeczam
Sraj na taki świat czy stary czy dzieciak
Nie musisz byc lojalny nikt niczego nie obiecał.
Report lyrics