.

Powódź Lyrics

Tam na prawo, za tym wirem stała chatka
Może jeszcze sterczy z wody dach
Moja żona Stanisława Małgorzatka
Snem spoczywa tam spokojny mach
Bo kto nie znał Stanisławy Małgorzatki
Kto nie przeżył z nią koszmaru wspólnej chatki
Nie pojmie czemu wolę od symfonii komunikat o stanie wód w Miedonii

I przyszła powódź, stan alarmowy, amfibie, zrzuty zabawek sztormowych
I kiedy przyszło mi opuścić chatkę zamknąłem w chatce omyłkowo Małgorzatkę

Tam na wodzie obok pana tłusta plama,
Nie myślałem w najśmielszych snach
Że z Amadeusza Władysława
Pozostanie tylko tyle, ach
Bo kto zna Amadeusza Władysława
Ten, kto był podwładnym tego draba
Zrozumie czemu od wczasów w Jastarni
Wolałem wspólny weekend w Bugo-Narwi

I przyszła powódź, stan alarmowy, amfibie, zrzuty zabawek sztormowych
I nie wiem czemu, ale chyba susza - jest lepszą porą dla Amadeusza
Czy nie lepiej siedziec sobie tu na drzewie
Jak ptaszęta, a już zwłaszcza pan
Wokół woda, powietrze świeże
Czego więcej, ach, potrzeba nam

Bo kto nie był chociaż raz powodzianinem
Nie zrozumie piękna zdania "wszystko płynie"
Zrealizuje to, co Popiel w starej baśni
Zamiast czekać aż wszystko się wyjaśni

To powódź, powódź, stan alarmowy, amfibie, zrzuty zabawek sztormowych
I ta świadomość, że kiedy przybieże - to wszystko zabierze
Report lyrics