.

Psychoteka Lyrics

Między niebem, a piekłem
Pośród słynnych bezdroży.
Co je lotem starannie mija duch boży.
Stoi stara karczma w której widma opojów
Święcą tryumfy szałów swych pijackich znojów.
Sam Mefisto wpada.
W karczmie tej zasiada.
Zmora z najgorszego snu
Też na pewno czeka tu.

Skąpiec co umierając
Połknął swoje ametysty.
Znajdzie tu za dwa grosze nocleg wiekuisty.
I zbrodniarz, co w nożu ujął całą swą wiarę
Zdoła tutaj nie jedną nadybać ofiarę.
Cała karczma nasza w otchłań się zatacza.
Zmora z najgorszego snu woła Ciebie: „Przychodź tu!!"

Nierządnica żmija mizdrzy się do tłuściocha
Co przed śmiercią się w niej lubieżnie zakochał.
Grają też grajkowie wściekle w swojej kapeli.
Cały tłum szalony w pląsach się weseli.
Jedna koło pieca siedzi tylko starucha.
Mać pięciorga wisielców - wrzawy tej nie słucha.
Posępnie skulona znów wspomina po cichu
Pierwszą cudną miłość spełnioną na strychu.

Nagle podskoczyła.
Dzbana wychyliła.
Polkę w oka mgnieniu
Zagrała na grzebieniu.
Report lyrics