.

Złote żniwa Lyrics

Tato
Kupmy sobie saturator
Co ty na to?
Skwarne lato nadchodzi
Sodowa skutecznie chłodzi
A jeśliby soku ciut dodać
To mówię ci, tato - pójdzie ta woda jak woda

Każdy piątaka z kieszeni wywali
Pić będą i duzi, i mali
Kto w upał na wodę nie ma ochoty?
Szklanka szczęścia - pięć złotych

Ulica sucha jest niby pustynia
Ludzie zziajani jak mrówki
A saturator jak cudowna skrzynia
Popłyną kochane złotówki

Tato
Może zrobić się bogato
Rzuć sałatą

Lato jak piec przed nami
Kupmy więc kiosk z Carpigiani
Oj, przyjdzie tu ludzi masa
Czterdzieści w cieniu - język wisi do pasa

Każdy dwie dychy z kieszeni wywali
Poliżą i duzi, i mali
Kto w upał na lody nie ma ochoty?
Pyk wajchą - dwadzieścia złotych
Ulica spalona jest jak Sahara
Żar z nieba się leje na główki
W Chicago za loda się płaci w dolarach
A u nas wystarczą złotówki

Tato
Niech szlag trafi takie lato
Pora zła to

Biznesu zrobić się nie da
Woda się leje, lecz z nieba
I za przyczyną tej wody
Odwołano złote żniwa na lody

Nikt nie chce wyjąć z kieszeni ni zeta
Temperatura jest nie ta
A koniunktura jak temperatura
Jest wyjątkowo ponura
[2x:]
Ulica zalana jest jak ryż w Wietnamie
Ziąb taki, że kto to wytrzyma
Nie dla mnie, tatusiu, ten klimat, nie dla mnie
To lato, co trzyma jak zima

Co trzyma jak zima
Ten klimat jak zima
La la la la la la la la la la
La la la la la la la la

- Tatusiu, chodźmy stąd
- Rysiek, nie zostawiaj mnie tu
Rysiek, Rysiek, nie zostawiaj mnie
- Tatusiu, to, co zawsze?
Wędrowali szewcy przez zielony las
Nie mieli pieniędzy...
- Pieniążków, Rysiu?
- A co oni z tymi pieniążkami, tatusiu, zrobili?
- Rysiu, Rysiu nie zostawiaj mnie tu
Rysiek, nie zostawiaj mnie tu, ty, Rysiek
Report lyrics
Dziękujemy za umożliwienie (1985)
Być albo co? Dziwy przyrody Pan Tarej Serca na pętli Jaka piękna bomba Córka rybaka Ring wolny - pierwsze starcie Twój pierwszy elementarz Monika dziewczyna ratownika Chiński mur Raczej optymistycznie Złote żniwa