.

Nie wierz nigdy kobiecie Lyrics

Czlowiek ten mial niepewny dosc wzrok.
Prosil o zar, wpatrzony gdzies w mrok.
Wciagnal dym, i nim skryla go noc, tak powiedzial:
"Nie wierz nigdy kobiecie, dobra rade ci dam.
Nic gorszego na swiecie nie przytrafia sie nam.
Nie wierz nigdy kobiecie, nie ustepuj na krok,
bo przepadles z kretesem nim zrozumiesz swój blad;
ledwo nim dobrze pojmiesz swój blad, juz po tobie..."
Dookola miasto cale wlasnie kladlo sie s***,
tyle z tego zrozumialem, ze cos z nim jest nie tak.
Ulice dwie byl dalej mój blok.
Chcialem juz s***, lecz opornie to szlo,
bylo cos, co sprawialo ze glos wciaz slyszalem:

"Nie wierz nigdy kobiecie, dobra rade ci dam.
Nic gorszego na swiecie nie przytrafia sie nam.
Nie wierz nigdy kobiecie, nie ustepuj na krok,
bo przepadles z kretesem nim zrozumiesz swój blad;
ledwo nim dobrze pojmiesz swój blad, juz po tobie..."
Swiatla wtedy bylo malo, i pewnosci mi brak,
czy w dzienniku dzis widzialem jego, czy inna twarz...
Report lyrics