.

Ala 0-700 Lyrics

Jest lipiec
Ja znowu się puszczam
W kurorcie
Ja tym się wyróżniam
Że w lutym
Nie robię tego wcale
0-700 i poproś Alę!
Gdy siedzę w lokalu
Przy dobrej wódzie
Twoja ręka pod stołem
Na moim udzie
Czego mi więcej do szczęscia trzeba
Jestem przecież bramą do nieba
Ostrzy faceci, marihuana
A ja do rana tańczę kankana
Nogi do góry, nogi w bok
Niektorych może trafić to w szok

Jest lipiec
Ja znowu się puszczam
W kurorcie
Ja tym się wyróżniam
Że w lutym
Nie robię tego wcale
0-700 i poproś Alę!
Lecz liczysz się tylko ty, Zdzisławie
Nie żyj, proszę, w ciągłej obawie
Nie rzucę Cię, nie miej obiekcji
Pasujesz mi do letniej kolekcji
Report lyrics
Między Rabarbarem a Pomidorem (2005)