.

Burubajka Lyrics

Intro
Myliłem się jak zwykle,
Miałem racje jak nigdy.
Płaczę nad swoim upadkiem, to przykre,
Bo wiem, że dalej będę się krzywdził.
Chciałbym wrócić w to miejsce,
W którym rozwiązałem wszystkie problemy.
Ale nie wiem gdzie jestem.
Idę dalej.
Muszę iść dalej.

Zw 1
Kolejny dzień w innym świecie,
Chciałem wierzyć, że jest prawdziwy.
Pół nagi dre mordę, tańczy,
Bo przecież mam wyjebane na to czy ktoś to widzi.
Miałem kwit w kieszeni, mam w głowie mętlik.
Czas płynie inaczej kiedy płyną dźwięki.
Na pewne kwestie zmieniłem zdanie,
A resztę wyjebałem już z pamięci.
Zaczyna pętlić mi się ????,
Wypadałoby to, wypadałoby tamto,
Ale mam wyjebane, niech inni się martwią.
Ogniska płoną, neoplemiona tańczą,
Gadają, choć zapomnieli jak się mówi.
I przemieszczają, mimo, że nie wiedzą jak chodzić.
Wszystko to i tak mało dla ludzi,
Którzy są wolni, dzicy i młodzi.

Ref
A może chciałbyś (chciałbyś bardzo)
Pokonać ze mną (pokonać ją)
Chciałbyś to na pewno (na pewno tak)
A może chciałbyś (może chciałbyś)
Razem ze mną
Przypierdolić w ciemność (prosto w ciemność)
A może chciałbyś (właśnie chciałbyś)
Poczuć to światło (poczuć je)
Które by nie gasło (nie gasło, nie)
A może chciałbyś (chciałbyś bardzo)
Mieć na własność
Tą pierdoloną jasność, taaak...

Zw 2
Nie jest mi żal, że budzę się na plaży,
A słońce razi mnie prosto w oczy.
Wszystko nakurwia, film mi się urwał,
Ale wiem, że żyłem wczorajszej nocy.
Mam w stopach szkło, a w mordzie piach,
Wczoraj działo się zło, ale chcę jeszcze raz.
Widzę na pyskach strach i mozaiki z gówna i
Nike"i u gości śpiących w kubłach.
Wszędzie turla się morze śmieci,
Tu wszyscy się kurwa powinni leczyć.
Przez rynek leci fioletowa piana,
A opętańcy tańczą w fontannach.
By poczuć wolność chcą się okłamać,
Bo Płock ma moc w środku lata z rana.
Kiedyś światło dzienne ujrzy historia,
Która teraz nie może być opowiedziana.
Ref
A może chciałbyś (chciałbyś bardzo)
Pokonać senność (pokonać ją)
Chciałbyś to na pewno (na pewno tak)
A może chciałbyś (może chciałbyś)
Razem ze mną
Przypierdolić w ciemność (prosto w ciemność)
A może chciałbyś (właśnie chciałbyś)
Poczuć to światło (poczuć je)
Które by nie gasło (nie gasło, nie)
A może chciałbyś (chciałbyś bardzo)
Mieć na własność
Tą pierdoloną jasność, taaak...

Zw 3
Grochy, grochy, promo, dragon,
Dropsów, koksu cały wagon.
Papier kryształ, ajachłaska,
Kapelusze w grubych plastrach.
Flash, tulipan i peyotle,
Też coś pocuć, wszystko mocnej.
Nie pamiętam, bo było odwrotnie,
Wracam, a obok gadają jacyś goście.
Typ podpalał kasztany wrzucone do spirytusu i
Nakurwiał nimi w szyby rozpędzonych autobusów.
Żarł świetlówki, biegał po nich jak fakir,
Psim gównem Ratusz ozdobił w siusiaki,
Podpierdolił ze sklepu ???? i szamon,
Potem przeżył bliskie spotkanie z fontanną.
Ktoś wydzwonił niebieskich, żeby go ogarnąć,
Ale typ spierdolił na plażę przed psiarnią.
Ref
A Może chciałbyś (chciałbyś bardzo)
Pokonać ze mną (pokonać ją)
Chciałbyś to na pewno (na pewno tak)
A może chciałbyś (może chciałbyś)
Razem ze mną
Przypierdolić w ciemność (prosto w ciemność)
A może chciałbyś (właśnie chciałbyś)
Poczuć to światło (poczuć je)
Które by nie gasło (nie gasło, nie)
A może chciałbyś (chciałbyś bardzo)
Mieć na własność
Tą pierdoloną jasność, taaak...

Outro
Może chciałbyś, pokonać senność.
Chciałbyś to na pewno albo nie.
Może chciałbyś albo nie chciałbyś.
Może kurwa wcale nie.

A teraz posłuchajcie sobie biciku,
Bo jest naprawdę zajebisty.
Nie mogłem go całego podpierdolić i
Wrzucić na mixtape, bo to by było bardzo bezczelne.
Report lyrics