.

Problem Lyrics

Ja gwałcę mózg, mikrofony i trzy rzędy pod sceną
Ty nagrałeś jedno demo i się wozisz jak senior
Twój cały image jest ściemą, na życie zarabiasz zadkiem
Hejtujesz mnie cipo ? hejtuj swoją matkę
Jak Beavis i b***head mamy na strychu bałagan
Przy moim bragga się bujasz jak Corky Thatcher po dragach
Nie gadaj bzdur o mnie synu to może unikniesz kary
Kiedy ja słuchałem kaset ty się kąpałeś z wikarym
Bryle ci zaparowały, nie wiesz co to skills'y
Zbladłeś jakbyś przy pierdzeniu jebnął kleks w jeansy
Zamknij świński ryj, bo dla mnie to proste
Boli cię to, że gram koncert kiedy ty idziesz na nockę
Zwiedzamy całą Polskę z zachodu na wschód
Wychlejemy całą wódę i rozpierdolimy klub
Mam wersów w bród i wszystkie z nich są wielkie
A ty co najwyżej możesz pograć z ojcem w butelkę

Mają problem gwiazdorzy, których nikt nie zna
Ich publiką na koncertach są puste krzesła
Mają problem, ja powiem ci o co chodzi kolego
To o tych pseudo-raperach którym spuchło ego
Mają problem, każdy myśli, że jest virtuozo
A ja mic'em jak kosą, amputuje Ci ozor
Mają problem, my wiemy jaki jest ich problem
Pierdolą o pieniądzach, a ledwo zgarniają drobne

Chuj ci w kanalizę, dla mnie liczą się fakty
Tu niejeden wróbel ćwirek chce być jak pterodaktyl
Brak ci jaj, cierpisz na chroniczny zanik fiuta
Wykupię twój cały nakład za mój jednodniowy utarg (k**asz?)
Niektórym się popierdoliły tryby
Są planktonem, a już chcą pływać jak grube ryby
Gdyby wielkość genitaliów była zależna od rapu
To ja swojego kutasa woziłbym na paleciaku
Zawodowcy hałasu, lecą szyby w budynku
Więc uważaj żeby uciekając nie pogubić stringów, synku
Napinka przez net, nic ci nie da
Twoje życie towarzyskie to ekstremalna bieda
Oto powrót Jedi, a wy nie wierzcie bredniom
Pamiętaj, że to przy nas wszyscy samozwańcy bledną
Strzelam w samo sedno jak jebany Wilhelm Tell
Biorąc twoje jabłko Adama na potencjalny cel
Tey, muszę Cię ostrzec, znów robimy krążek
Więc nie puszczaj tego siostrze, bo zapewne zajdzie w ciążę
Pogrążę słabych w bólu, głupota osiąga szczyt
Pozostawimy po nich lasy nagrobkowych płyt
Wchodzę w bit, jak MC Brit, jak B.G. Knocc Out
Charakterystyczny wokal jak Zack de la Rocha, chłopak
Widzę, że łzy Ci rozmazały brokat
A twoją szkaradną lachę już jebał cały lokal
Tnę jak rozbity pokal, bębenki ci rozszarpie
Czterdziestu łysych typa sieje rozpierdol w knajpie
Oto liryczny snajper celuje w środek brwi
Zamieniam czerwone punkty na czołach w kałużę krwi
Mają problem gwiazdorzy, których nikt nie zna
Ich publiką na koncertach są puste krzesła
Mają problem, ja powiem Ci o co chodzi kolego
To o tych pseudo-raperach którym spuchło ego
Mają problem, każdy myśli, że jest virtuozo
A ja mic'em jak kosą, amputuje ci ozor
Mają problem, my wiemy jaki jest ich problem
Pierdolą o pieniądzach, a ledwo zgarniają drobne
Jak masz kurwa problem to to wyłącz, cipo
Z pozdrowieniami dla wszystkich naszych kurwa ludzi w całej Polsce, tey
2010, Mikser na bicie, Słoń, Dem6n6l6gia synu, yo
Jebać wszystkich idiotów
Report lyrics