.

Kariery (feat. Pyskaty) Lyrics

ELDO:
Kolorowe magazyny znów donoszą nam wieści
Czytam - tysiąc liter, tysiąc zdań, zero treści
Duże nakłady, to biznes w końcu nie sztuka
Tylko czemu mówią że nią jest, kogo chcą oszukać?
Słucham, patrzę, śledzę, a***izuję
Marne kopie, jaka fabryka je produkuje?
Wielki sen o gwiazdach zatopionych w chodniku
Sen był piękny, lecz zbudziłeś się z ręką w nocniku
Publiczne życie, dla jednych świat wyśniony
Jak mało czujesz się pewnie, jeśli chcesz być wielbiony
Jak mało wiesz, gdy nie wiesz jak smakuje duma
Każdy twój krok to ściema, każde słowo to bzdura
Idole mówią, ludzie brną w to jak w bagnie
Topiąc się w pozorach podawanych im nachalnie
Margines? Perły zawsze leżą na dnie
Parias clownie? Czuję się wyjątkowo elitarnie

PELSON:
I nie szkoda mi liter
Gdy jak KSU patrze na tłok przed korytem
W błyszczy fleszach towarzyski alfabet
Za wątpliwą sławę oddali duszę nawet
Naciągane życiorysy, chmury, głowy ponad
Patrzą z pogardą lub jak na bankomat
Szafę z butami pokaże POP-ikona
Szkoda, że z tych butów wystaje słoma
Kariery, od malucha do perełki
Niewolnicy kamer i ich tanie wdzięki
Czekają na swoje siódemki na jednorękim
A jak paf-paf i gapię się w błękit
Pytania: kto, gdzie, z kim i kiedy
No co? Przecież rynek ma swoje potrzeby
Przypomina się Ciechowski na koniec akapitu
Czwarty wers, "Biała flaga" to tytuł
PYSKATY:
Ja nie mogę zrozumieć tych ludzi obeczonych w plastik
W tym tłumie miejskim złudnym jak maski,
Cienki jak kaszmir, znasz ich
Widzisz ich twarze codzień w kiosku
Grzeją się w blasku sławy, lecz nie wiedzą, że sława jest z wosku
A my - to dla nich outsider'ów banda
Ci niewolnicy Photoshop'a mówią, że nasz rap to skandal
Ci purytanie chcą nas skreślić na starcie
A kto wczoraj na bankietach chciał cię brać w aucie?
Dziś klepią cię po plecach, lecz chcą gonić przodem
Na plecach noszą ślady, dłonie i podest
Bywalcy branżowych spendów i wymuskani chłopcy,
Jakby wyjęci żywcem w Boys-Band'u
Gdzie zabliźnione rany wciąż krawią
I gdzie na stole znajdziesz częściej śledzie, niż kawior
Gdzie życie bywa brudne jak Harriet
Stoimy w opozycji do ich krystalicznych karier
WŁODI:
Mówią o mnie ten farciarz ma to
W cieniu gwiazd żyje z rapu, bez parcia na szkło
Bez wsparcia brukowych pism
Świat idoli i salonów nie ma dla mnie nic
Wszyscy tacy sami, jakbyś podłożył kalkę
Parada karykatur, które wyrzeźbił skalpel
Zawsze gotowi na metamorfozy
Tak by spełniać potrzeby, które rynek tworzy
Robią sceny poza sceną
Bo gdy cicho jest o nich, to ogarnia ich niemoc
Tak mało wiedzą co to pewność siebie
Tracą resztki honoru, by się tego dowiedzieć
Myślą, że warto jak wszyscy w branży
Sprzedać prywatność za status gwiazdy
Gdy mówię "Parias" jestem zawsze poważny
Bo nie jestem "wszyscy", nie mam na imię "każdy"
Report lyrics