.

Naszych matek maleńkie mieszkanka Lyrics

Mały balkon nasturcja porasta
I trzepocze na wietrze firanka
Świecą zmierzchem w ciemnej ścianie miasta
Naszych matek maleńkie mieszkanka
Matka dzień o świtaniu zaczyna
Szarym wróblom okruchy wymiata
Czasem świeczkę zapali za syna
Co wyfrunął daleko do świata

W matki domu zeschły wrzos i mięta
Listy, które oszczędziła wojna
W matki domu codzienność odświętna
W matki domu powszedniość, powszedniość dostojna

Biegnący przez huczący kram dnia twego
Tak dawno już nie byłeś tam...

Przytulone jak jaskółcze gniazda
Ciepłym gwarem świergoczą co ranka
W ciemnej ścianie ogromnego miasta
Naszych matek maleńkie mieszkanka
W matki wzroku niepokój odważny
O dziś, jutro, o dziecko sąsiada
Tutaj nie ma spraw małych, nieważnych
Tu każdemu należy się rada

Przez to miejsce maleńkie i schludne
Biegnie prosto i dalej gna w przestrzeń
Twego życia zerowy południk
Byś mógł sobie określić gdzie jesteś

Biegnący przez huczący kram dnia twego
Tak dawno już nie byłeś tam...
Aż nadejdzie zwyczajny poranek
I któregoś zwykłego poranka
Zogromnieją w pałace l***rzane
Naszych matek maleńkie mieszkanka

Uśmiech matek ozdobi oblicze
Matki będą powtarzały sobie
Że dziś muszą wrócić królewicze
Zagubieni po świecie synowie

Każda matka łzę jasną uroni
Drzwi otworzy niezgrabnie i prędko
Syn królewicz wrócił szóstką koni...
Nie, to tylko pan listonosz, z rentą

Biegnący przez huczący kram dnia złego
Tak dawno już nie byłem tam... Dlaczego?
Report lyrics